piątek, 7 marca 2014

Rozdział 25

                                         Rozdział 25
  Wyszłam cichutko jak tylko potrafiłam.Szłam rozglądając się korytarz nie wyglądał strasznie był bardzo czysty i zadbany.Było w nim jasno,chociaż za oknem już było ciemno.Na ścianach było dużo obrazów w szafach ozdobnych były pamiątki.Zbliżałam się do rozejścia dróg.Gdzie teraz iść?A jak wrócę?A tak zrobię jak jaś i Małgosia ,zostawię coś,tylko co?A chusteczki ,porozstawiam je w niewidocznych miejscach.Położyłam jedną przy rogu na skrzyżowaniu i poszłam na górę.Tam było multum drzwi.Szłam przed siebie i oglądałam,dalej aż Zobaczyłam drzwi na końcu korytarza.zaciekawiły mnie bo wyglądały inaczej niż takie jak już widziałam.Podeszłam do nich i odtworzyłam powoli a tam Will obściskujący się z jakąś kobietą.Moje oczy poszerzyły się o 1000 razy i przyłożyłam dłoń do moich ust.Już wiem że mam przesrane.Popatrzyli na mnie.Szybko puściłam klamkę i biegłam by mnie nie dogonił,szybko po schodach tylko gdzie teraz?Gdzie jet kur...de moje chusteczki.Usłyszałam kroki za mną.Szybka decyzja na przód,tak to moje drzwi,ile sił miałam w nogach tyle biegłam do drzwi i zamknęłam je.Mój oddech zwiększył się o 100 razy,a ja ledwo dysząc,osunęłam się na dół po drzwiach.Drzwi rychły tak ze mną zatrząsło,wstałam na równe nogi i cofałam się szukając coś do ręki.Ale po co to wampir to on mi coś prędzej zrobi niż ja jemu.
-Wiem że tam jesteś,otwieraj to!!!-krzyknął strasznie.Nic nie odpowiedziałam za bardzo się go boję.
-Odtwieraj to kur..!!!-Krzyknął jeszcze głośniej.Poczułam oddech na moim karku,wściekły oddech.Wszedł tu.Ze strachu do moich oczu napłynęły łzy.Nie ,nie będę płakać to go mobilizuje.Obrócił mnie do siebie.Pierwszy raz widziałam takie wściekłe oczy 
-Czemu tam wlazłaś!?
-Kur... powiedz!
-Nie wiedziałam-powiedziałam odważnie
-Czego nie wiedziałaś !?-jego oczy stawały się coraz groźniejsze
-A co ty tam w ogóle robiłeś !?-mam dosyć byciem słabszej !
-Nie twój biznes!-Popchnął mnie  i zmienił się w wampira.A to tak chcesz?!Zrobiłam to samo.
-To tez nie twój co ja tam robiłam 

sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 24

                                                           Rozdział 24
      Rozpuściłam włosy.Zeszłam na dół.Zobaczyłam sporą gromadkę ludzi których nie znałam.Było strasznie duszno.Postanowiłam odtworzyć drzwi żeby się wywietrzyło natychmiast zostały zamknięte przez któregoś z gości,o ile można ich tak nazwać ,wyjedli wszystko z lodówki i narobili bajzlu.No exstra! Poczułam straszny ból głowy.
Włącz to:https://www.youtube.com/watch?v=jnh3xu16cCA
 O nie!Widzę znowu koszmar!Dzisiaj jest walka!Szybko wybiegłam na górę do pokoju Liam'a.Bo tam zawsze jest czysto i cicho.Chciałam zostać na chwilę sama.No bo po co ta cała walka?Czemu Will wspomniał kiedyś że chodzi o mnie?W jakim sensie?W jakim celu?Jaki ma cel ta walka nie pomijając że ludzie tam zginą ,no wampiry i półkrwi?Masa pytań krąży po mojej głowie. Stanęłam  w oknie i poczułam potrzebę spaceru,wybiegania sie,spuszczenia emocji w wysiłku fizycznym,ale bardziej czułam potrzebę ucieczki od złych myśli.Zeszłam na dół i wzięłam skórzaną czarną kurtkę.Nikt nie zauważył że mnie nie ma.Weszłam w las.Szłam az nie usłyszałam krzyku za mną.Niall.Dobiegł do mnie.
-Gdzie ty idziesz sama!-Niall
-Chciałam się przewietrzyć.-czułam że nie kontroluje się,tylko jestem w jakieś hipnozie.
-Chodź wracamy.-pociągną mnie za kurtkę
-Oszukałeś mnie Niall-Will!Obrócił się natychmiastowo ja też.Był z paroma innymi wampirami.SZli w naszym kierunku.Niall stanął przed mną.
-Nie zgrywaj bohaterka bo ty ją w to wpakowałeś-Will,co!?
-Zmusiłeś mnie!Szantażowałeś że zabijesz moją rodzinę!
-Drobny szczegół.Vanessa chodź tu!
-Nie!-podeszli dwaj z sześciu i zaczęli mnie ciągnąć.Niall zaczął się bić z nimi.Pomagałam Niall'owi,gdy nagle poczułam szarpnięcie do tyłu.Will zaczął mnie ciągnąć żebyśmy się oddalili od nich
~Niall!~(ja do Niall'a w głowie)-Obrócił się a wtedy Will zmienił się w wampira, odsłonił  kły i przchratał nimi po mojej szyji.Niall upadł,dlaczego!?Obraz rozmywał mi się słyszałam tylko śmiech Willa i jego podwładnych.Obudziłam się dziwnym(na pewno nie w moim)wszystko było dosyć królewskie,dosłownie taka komnata jak w zamku.Ściany były szare,łóżko duże dwu osobowe na samym środku,niedaleko toaletka,szafeczka i pusty stolik.Usłyszałam dziwne małe głosiki tak jakby małe dziecko płakało.Wstałam i rozejrzałam się po wielkim pokoju na stoliku leżała kartka napisana krwią "To twój obiad",pod stolikiem był mały piesek.Poraniony.
-Jak oni ci mogli to zrobić-powiedziałam do pieska który panicznie się bał a w jego oczkach było widać ze  wie co go czeka.Zaczęłam płakać i wzięłam pieska który trząsł się iskiałaczał z bólu.Siadłam na łóżko,położyłam go na polanach i zaczęłam głaskać.
-Jesteś głodny co?Hmmm?-zaczęłam macać moją kurtkę i wymacałam coś w małej śniadaniówce z karteczką "Tylko nie zgłodniej Niall".Dobrze że to zostawił.Odtworzyłam a tam kanapka z szynką.Wyciągnęłam szynkę i podałam małemu.Odsuwał się,co oni mu robili ze się tak boi.
-No mały jedz-popchnęłam ale nie chciał więc rozerwałam i zostawiłam na kolanie.Zaczął jeść.A co z Naill'em?Gdzie jest?Czy coś mu jest?
~Niall?~słyszałam tylko szumy takie jak wtedy kiedy radio nie odbiera
~Niall!?~czemu nie odpowiadasz Niall?Coś  mu się stało na pewno!
Rany małego zaczęły krwawić.Rozglądnęłam się po wielgachnym pokoju i jest tam umywalka przy toaletce.Odłożyłam pieska na łóżko.Podeszłam do umywalki ale tam nie ma ani mydła ani ręcznika.Przegrzebałam toaletkę ale tam nic ,same kosmetyki.Podeszłam do wielkiej garderoby z ruchomą  ścianką do przebrania się.Odtworzyłam drzwi od szafy i było tam dużo rzeczy,sukienki na wieszakach.Ja wiem ze to zamek ale to nie powód by mieć takie średniowieczne sukienki ,zabrałam tą którą się najłatwiej targa.No więc roztargałam ją i zamoczyłam wodzie.Zaczęłam obmywać pieskowi rany.Strasznie piszczał kiedy to robiłam.Dobra pomyślmy jak z tond uciec.Odtworzyłam wielkie okno rozglądnęła się.Za wysoko.Zobaczyłam następne drzwi,odtworzyłam je i tam wielka łazienka z wielką wanną na środku ,a za wanną drzwi balkonowe.Wyszłam na taras ,w celu zobaczenia gdzie jestem.Pada..Zamknęłam balkon i poszłam do pieska .
-Obcje ucieczki wykluczone z takiej wysokości.-powiedziałam sama do siebie a raczej do pieska.Usłyszałam kroki.Zamroziło mi krew.Odtworzyły sie drzwi,zobaczyłam Will'a.Miał minę mordercy,jest wściekły.Ale czemu!?
-Czemu nic nie zjadłaś?
-Bo nic nie miałam do jedzenia
-Miałaś zjeść psa.
-Nie!-podszedł do pieska który zwiną się w kłębek i piszczal ze strachu.Chwyciłam Will'a za przed ranie ,zaczęłam go szarpać.Ten wtopił w nim kły a piesek wydał pisk opadł z sił.Will rzucił nim w kąt a piesio ponownie za piszczał z bólu i ponownie opadł.Warga drżała mi a z oczu lały się strumienie łez.Jak on mógł to zrobić temu małemu pieskowi!?
-Tak masz jeść!-odwrócił się do mnie i patrzył mi z nienawiścią do mnie.Odepchnęłam go i podbiegłam do pieska wzięłam go na ręce.Mały ledwo patrzył na oczka które były przepełnione bólem i strachem.
-Nie powinnaś tego robić!
-Tak oboje nas pozabijaj!-Podszedł do mnie i patrzył z chłodem ma mnie
-Jeszcze raz znieważysz moje rozprawki skończysz jak on!-mały wtulił pyszczek w moje dłonie.Will wyszedł.Otarłam łzy rękawem od kurtki i ponownie roztargałam sukienkę po czym obmywałam rany.Ale najpierw swoją ,bo przecież ma całą szyje w krwi,potem zajęłam się pieskiem.
-Jak ci dać na imię mały?Tyle zniosłeś.Nie wiem może Unwell?Nie to nie imię dla pieska,może Roi.-tak Roi świetne imię nie wiem czemu ale mi tak pasuje do niego.Robiło się ciemno.Muszę zwiedzić ten zamek.Schowałam pieska w łazience w jakieś szczelinie za szafą z ręcznikami (oczywiście mógł wyjść bo była na dole a szafa miała dosyć wysokie nogi)którą mu umiliłam poduszką i położyłam go tam oraz uspokoiłam i spał.Drzwi zamknięte.Tupnęłam jak mała dziewczynka.Ale przecież.Podeszłam do toaletki i wzięłam wielką spinkę ozdobną ,włożyłam ja do dziurki od klucza i rozchyliłam i przekręciłam w prawo,chwyciłam za klamkę.Tak odtworzyły się.Ale czekaj jak ktoś tu przyjdzie i zobaczy że nie mnie ma?Zabrałam klucz od łazienki i zamknęłam niech myślą że się kompie a w tym czasie pozwiedzam zamek.
Sorka że tak długo czekaliście ale  laptop trochę mi szwankuje.Pozdrawiam/Pani Horan

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 23

                                               Rozdział 23
Jej ciocia wyszła.A ja przykryłem Vanesse pierzyną.Położyłem się obok.Przytuliłem ja do siebie.Zasnąłem.Nagle obudziło mnie mówienie przez sen Vanessy.
-Nie prosze nie róbcie tego-Vanessa przez sen
-Ja....ja robię co chcecie.Tylko nie zabijajcie -próbowałem ją obudzić.
-Will ....aaaaaa-zerwała sie ze łzami.
-Vanessa to tylko zły sen.Ciiii-wtuliła sie we mnie.
-Niall ....oni....oni zbili cie potem chłopaków a na końcu mojego tatę i mnie.....iii-dławiła się łzami.Wtulała się coraz mocniej we mnie.Szuka bezpiecznego miejsca.Mocniej ją przytuliłem.
-Nie płacz,nie damy cię skrzywdzić ani żadnego z nas ciii-położyłem się i przytuliłem do siebie Vanesse.
Po godzinie uspokoiła się i zasnęła.Ja nie mogłem,czuwałem nad nią i rozmyślałem nad czym co powiedziała.A co jeśli to przepowiednia?Nie to był tylko koszmar.I próbowałem wyrzucić z swojej głowy tą myśl że to prawda.Obudziłem się o 4 nad ranem.Nie ma Vanessy w łóżku!Gdzie ona jest?!Wstałem szybko ,bo jutro jest najgorszego.Zobaczyłem do łazienki,nie ma jej.Zobaczyłem odtwarte drzwi na taras.Do mojej głowy napłynęła fala najgorszych scenariuszy że ją porwał,że coś sobie zrobi.Wszedłem na taras i zobaczyłem ją opierającą się rękoma o barierkę i płaczącą.
-Co się stało?
-Który dzisiaj jest?
-27 września-wybuchła płaczem
-Jutro 28 czyli dzień w który ma się coś stać!Tak?!
-Nic się nie stanie.Chodź odpocząć.
-Nie ja nie mogę, cały czas wraca ten koszmar.-podszedłem do niej i zabrałem na rękę.
-Chodź przynajmniej poleżeć-pokiwała głową że tak i poszła ze mną.Położyliśmy się razem.Gapiliśmy się pare minut w sufit.
-Patrz co umiem-Vanessa.Spojrzałem i w ciemnościach było widać jej dłoń z darami.Każdy potrafi pokazać co umie
-Wiesz że te dwa dary są sprzeczne sobie.
-Wiem ale przeciwieństwa się przyciągają .Może się kłócą,ale taki jest świat.Każdy lub każda rzecz pełnią ważną rolę w świecie czy się kłócą czy nie.Kłótnia to cząstka i nas i świata-.uśmiechnąłem się do niej i musnąłem jej usta.Zasnęliśmy na te marne  4 godz..
         ***Oczami Vanessy***
Obudziła mnie rozmowa.Cioci i kogo?Zeszłam bezszelestnie na dół.Podsłuchałam kawałek rozmowy cioci i Niall'a.
-Kiedy jej powiemy?-ciocia
-Jutro jej powiem  -Niall
-A jeśli będzie za późno?.-ciocia.Starałam się jeszcze coś usłysześć ale zwaliłam wazon i skończyli rozmowę i udawali jakby robili to co mieli robić.Wybiegłam na górę.Nie chciałam słuchać to co ma do powiedzenia.Zabrałam ubrania i poszłam pod prysznic.Po krótkim prysznicu ubrałam się w  to zeszłam na dól i zjadłam śniadanie,nikogo nie było jakby ich wywiało.Usłyszałam kroki-ciocia.
-Vanessa,chodź ze mną!-krzyczała z wejścia
-Yhmmm już idę-i tak też zrobiłam.Gdy zobaczyłam całą  gromadkę przy jakiś materacach i takich innych.Podeszłam do Zayn'a.
-Co się dzieje?
-Nic,ćwiczymy zdolności,idź do cioci.-poszłam.
-Co mam robić?
-No więc tak musisz coś podpalić swoją  zdolnością.Musisz się skupić i pomyśleć jak twoja energia ognia się roznosi.Spróbuj.-podała mi kartki.Więc tak jak mówiła tak też starałam się robić skupiłam się i nie okazało się to takie trudne tylko jak odtworzyłam oczy okazało się że w ogniu widać poszczególne sceny,coś co się stało lub to co ma się stać.Ciocia wpatrywała się w to.Nie wiedziałam  co mam robić i nagle przypomniał  mi się sen który był taki sam jak scena gdy mnie ubierana w coś i idę rozpłakana.
-To mój sen!- krzknęłam
-Jaki sen?-Liam
-Taki miałam dzisiaj
-Opowiedz go!-krzyknął podekscytowany Louis i tak zrobiłam.Gdy się ogarnęłam poszliśmy nadal ćwiczyć zdolności.Gdy skończyliśmy było już  ciemno.Poszłam do sypialni i nie wiem skusiło mnie żeby ubrać pierścionek od mamy ten który mówi o miłości.Ubrałam go i leżał idealnie na moim palcu.Wyszłam na korytarz i zobaczyłam Niall'a rozmawiającego z Harrym.Nie zauważyli że stoje w drzwiach do swojego pokoju.Usłyszałam to
-A masz cos do niej?Hahaha-Nial,śmiali się
-Nie a kiedy jej powiesz to tym zamieszaniu?Wiesz że nie jest głupia.-Harry
-Wiem ale jest urocza, i to mi wystarcza.-Niall
-A o czym masz mi powiedzieć?-oparłam się o furtynę i skrzyżowałam ręce.Oczywiście z uśmiechem.Obrócił się i podszedł do mnie bardzo blisko no mówiąc szczerze dzieliły nas centymetry.
-To że jesteś urocza-cudownie się uśmiechnął.
-Na pewno nic więcej?-odwzajemniłam uśmiech.
-Ohh musisz być taka ciekawska-powiedział.Musnął mnie w usta a to przerodziło się  w namiętny pocałunek.Wepchnął mnie do środka i obrócił tak że plecami dotykałam ściany o tak: http://24.media.tumblr.com/tumblr_m7zahkuc9V1rwfqo4o1_500.gif.. (i chyba wiadomo co się działo).
                                                                    ~*~
Obudziłam się w super humorze,przytuliłam się  do Niall'a po czym wstałam i wzięłam prysznic o czym ubrałam się w sukienkę białą (letnia,zwiewna) i poszłam na dól
Sorka że tak długo ale laptop się zesuł/Pani Horan

czwartek, 31 października 2013

Rozdział 22

                                            Rozdział 22

     Obudziłam się w średnim humorze.Może ta rozmowa mnie gryzie,nie cierpie się z nim kłocić ale to on zaczął.
Zeszłam na dół i zobaczyłam moją ciocie w kuchni pijącą kawę o 7:30,tak wcześnie?
-Dzień dobry-powiedziałam wchodząc do kuchni.
-No dzień dobry co tak późno się wstaje?-ciocia
-Późno?Jest 7:30
-My z toją matką wstawałyśmy o 6.Co się działo wieczorem że ktoś trzaskał drzwiami?-nie odezwałam się to moja sprawa między Niall'em i nie musi wiedzieć.
-No nie odpowiesz cioci-Niall,oparł sie o wejście.
-Doszło do małej wymiany zdań-i ten jego irytujący uśmiech!
-Pokłóciliście o co?
-Ciociu nie ważne
-Nie ważne?!-Niall
-A ciebie coś ugryzło?!-Ja
-Według ciebie to jest nie ważne?!-Niall.Wyszłam na górę,nie mam ochoty spędzać czas z ciekawska ciociom i wściekłym Niall'em.Poszłam się przebrać.Nie mogłam spać dalej więc wyciągnęłam mój pamiętnik i zaczęłam pisać:
                                                                             " Drogi Pamiętniku                              26.09.2013r
Ogólnie pare dni jetem u Liam'a w domku  z 4 innymi chłopakami.Wiem głupio to brzmi ale tak.Dowiedziałam sie że jestem wampirem półkrwi,mama była wampirem.Poznałam też Niall'a,który namnożył mi kłopotów.Obecnie jestem z nim pokłócona.Moja ciocia mnie odwiedziła w domu Liam'a.Miło choć widać że chce nadrobić pare straconych lat. I dodatkowo jest strasznie ciekawska wszystkiego.Trudno.Miałam super 18 no lepszej nie mogłam wymarzyć tylko szkoda że nie było mamy i taty.Już od paru dni nie było mnie w szkole.Będę mieć dużo do nadrobienia.Długo nie widziałam sie z Margaret,no rozstałyśmy się w kłótni.Ja mam chyba dar do kłótni"
Włącz to :http://www.youtube.com/watch?v=UHznpMyavEI
Ubrałam się w to .Zeszłam ponownie na dół ale by coś zjeść i pójść na jakieś czwiczenia.Zobaczyłam ciocie która robi śniadanie.Ale czekaj,jak ona nas znalazła w tym lesie?

-Ciociu jak nas znalazłaś?-Ja 
-Yyy no ja też jestem wampirem-ciocia
-Coo?Czemu ja się o tym dowiaduje ostatnia -nie odpowiedziała.
-Odpowiesz?
-Proszę nie teraz, przy kawie.Dobrze?
- Dobrze ale opowiesz mi wszystko ze szczegółami?
-No dobrze
-Pomóc ci?
-Tak-i zaczęła mi mówić to co mam zrobić.Chłopaki zeszli po paru minutach na śniadanine.Usiedliśmy i tylko Niall'a nie było.Trudno.Zaczęliśmy jeść.Po paru kęsach już mi się się chciało,a padam z głodu.Czemu?Nie wiem.Postanowiłam pójść po Niall'a.Odsunęłam krzesło i wstałam,wszyscy popatrzyli na mnie .Wyszłam szybko po schodach.I odtworzyłam drzwi do jego pokoju.Nie było go.Zbiegłam na dół chwyciłam szybko moją bluzę.Wybiegłam z domu i rozglądnęłam się.Nie było go.Szłam szybkim krokiem w stronę altanki.Zatrzymałam się nagle.
-A po co ja go szukam?-powiedziałam do siebie.No ale po co.Chyba mam nierówno pod sufitem ,bo jakby chciał to przyszedł.Musze się wyciszyć.Poszłam do altanki usiadłam,zamyśliłam się o tym co by było gdy bym się o tym nie dowiedziała że jestem wampirem półkrwi. i gdybym nie poznała chłopaków.Pewnie była bym normalną nastolatką ,która ma normalne życie i dobrze się uczy.Może by było lepiej?Ale wtedy bym nie poznała Niall'a,Liam'a,Zayn'a,Louis'a,Harr'ego,Perrie,Danielle.
Tęsknie za Margaret i Nicolasem za moimi przyjaciółmi tu czuję sie taka nie zrozumiana.Dziewczyny pojechały przed śniadaniem.Poczułam ciepło na policzku,chyba zamarzłam w ruchu.
-Przepraszam-Niall
-Ja ciebie też-przytulił mnie,
-Czemu cię nie było na śniadaniu?
-Nie miałem ochoty,może dlatego że byliśmy pokłóceni-uśmiechnął się
-Ja też  nie mogłam 
-Ale teraz mam ochotę na śniadanie.Chodź.-zabrał mnie za rękę i poszliśmy do domu.Zjedliśmy to co nam zostawili.
-Ćwiczymy?-Ja
-Yhhmm -Niall
-Ja z kim?
-Z twoją ciocią
-Co?
-Nauczy cię magi i odkrywać wrodzony dar
-Jaki dar?
-No każdy wampir lub półkrwi  dostaje dar
-Aha 
-Vanessa!-ciocia 
-Idę!-i poszłam do mojej cioci.Czekała na mnie w salonie z ciasteczkami i drugą kawą.
-Opowiesz mi?
-Ohh no dobrze.No więc ja też jestem wampirem jak twoja matka.Wychowałyśmy się wiedząc o tym i nauczyłyśmy się z tym żyć.Twoja matka zawarła układ z jednym takim i ona wygrała ale on się chciał odegrać i ją zabił.Ja musiałam uciekać z tobą i twoim ojcem do Meksyku.Bo tamte wampiry miały tam zakaz wsępu.
-Co tam też są wampiry?
-Tak wszędzie są.Ale się świetnie maskują.Przez pare lat tam czekaliśmy aż sprawa ucichnie,gdy to się stało wrociliśmy i pochowaliśmy twoją mamę.Ja i twój tata płakaliśmy dużo bo oboje ją kochaliśmy.Wiesz co może wróćmy do ćwiczeń.
-Yhmmm.
-No więc tak każdy z wampirów i półkrwi mają jakieś dary zobaczymy jaki jest twój.Powiedz mi co najlepiej ci wychodzi?


-Yyy no nie wiem rozmyślanie,bieganie,śpiewanie,taniec i inne takie.

-Trudno będzie.No więc tak uspokój się,wycisz.Spróbuj poszukać czegoś co kojarzy ci się dobrze.Z czymś lub z kimś.Poszukaj.Złącz  dłonie i skup się.-czas leciał,a ja nadal szukam w mojej głowie.Nagle poczułam coś dziwnego uwolniajecego się z głębi mnie.

                                 ***Oczami Niall'a***
Ciocia Vanessy wezwała mnie na górę.Gdy wszedłem do pokoju,oczy Vanessy zamiast być niebieskie były ogniste ,dosłownie ogniste.
-Rozłóż dłonie-jej ciocia.Gdy je rozłożyła zobaczyliśmy ogień.Ma dar ognia,jest odważna,szybka i zdecydowana tak tłumaczymy dar ognia.Ale czy Vanessa jest taka?Nie na pewno nie ona jest spokojna cicha,delikatna.Wyrocznia musiała coś pomylić,albo Los tak chciał.Vanessa wystraszyła sie  i odtworzyła oczy i wtedy płomień zgasł.Przestała sie skupiać.
-To jest ten mój dar?
-Chyba tak.
-A można mieć więcej?
-Czasami się to zdarza ale nie zawsze bo na drugi dar trzeba zapracować lub go samemu kształcić.
-Yhmm-i wróciła do skupiania się.Siadłem na przeciwko niej.Siedziała i siedziała z złożonymi dłoniami tak jakieś 30 min.Aż nagle coś znowu pojawił się inny kolor w jej oczach.Był to kolor błękitny.
-Rozłóż dłonie-ciocia Vanessy.Rozłożyła je i zobaczyliśmy kosmos.Ma jeszcze drugi dar kosmosu,czyli przewidzenia na przód czyli coś jak przepowiednia.Dar kosmosu jest delikatny,cichy,zorganizowany,nie śmiały.Ale to nie możliwe ,bo dar ognia kłóci się z darem kosmosu.Vanessa nagle sie obudziła z tzw transu.
-Vanessa  dobrze się czujesz?-Ja 
-Nie za dobrze-i mówiąc to padła na podłogę.Zemdlała.Zabrałem ją na ręce i położyłem na łóżku.
- Co jej się stało?-zapytałem
-Nie wiem.Musiała być wyczerpana-ciocia 
-Ale czemu ma dwa dary sprzeczne sobie?
-Widocznie tak chciał Los.Tylko to bardzo mnie dziwi bo nie spotkałam półkrwi,który miał dwa dary i drugi dar ni zowąd ni z tąd się pojawił.Nawet  wampiry musiały długo czekać na taki podarunek ,a ona tylko dwa razy się skupiła i ma dwa dary.Ja sama nie mam dwóch darów.


Pani Horan

poniedziałek, 28 października 2013

Pytanko

                                                      Mam pytanko 
 Wiem że nie mam co,ale mogliście by polajkować tą sronkę https://www.facebook.com/pages/One-Direction-i-Moje-%C5%BCycie-nabra%C5%82o-sensu/623371031029651 bo dla was to chwila a dla mnie chwila radości i udowadniacie że ktoś czyta to co tu piszę.Poświecam mój wolny czas na pisanie następnych rozdziałów.
                                                                                                                 Z góry dziękuję/Pani  Horan                                                       

niedziela, 27 października 2013

Rozdział 21

                                                                       Rozdział 21
     Po umyciu ubrałam się w to .Zeszłam na dół i już czekało na mnie śniadanio-obiad
-Idź zawołaj resztę -Louis 
-Yhhh-padam z głodu.Postanowiłam pójść obudzić Niall'a.Bez pukania do drzwi weszłam.Niall wychodził z łązienki w samym ręczniku na biodrach i pocierając drugim ręcznikiem o włosy.Spojrzał w moją stronę nie ukrywając speszyłam sie i wybulgotałam przepraszam i wyszłam z pokoju jak najszybciej.No trwało to nie całą  30 sekund.Zamknęłam drzwi i stałam jak wryta sama nie wiem  czemu chyba na niego czekałam.A po 1 min  drzwi sie odtworzyły .Niall nadal był w tym samym.
-To ja chyba powinienem się wstydzić-zaśmiał sie 
-Śniadanio-obiad czeka
-Heh dobra zaraz będę -i udałam sie do innych pokoji.Gdy już wszyscy zeszli zaczeliśmy jeść 
-Vanessa dzięki że postprzontałaś,choć nie musiałaś.-Liam
-Zawsze on sprzonta- powiedział Louis z pełną buzią.Uśmiechnęłam sie
-Aa nudziło mi sie.po moich słowach nastała cisza i jedliśmy.Gdy skończyliśmy,poszliśmy trenować.Więc ja poszłam z Louis'em ,a potem do Zayn'a.Ćwiczyłam długo do 21:00.weszłam do mojego pokoju zabrałam szybki przysznic.Cudowny prysznic.Wyszłam z łazienki w szortach i staniku.Usłyszałam pukanie do drzwi ,owinęłam się szybko szafrokiem do połowy uda.Był to Harry.Przygryzł dolną wargę.Podniosłam mu podbródek żeby patrzył na moją twarz bo wcześniej jego oczy wędrowały .
-Słucham?
-Yyyy ktoś do ciebie przyszedł.
-Zaraz przyjdę tylko się przebiorę 
-A masz coś pod tym?-zamknęłam mu drzwi przed nosem.Zboczenie.Ubrałam na siebie legginsy i baiałom koszulkę z napisem "Mrrrr Kociak" i zeszłam na dół.Ujrzałam moją ciocie.Zeszłam całkowicie z schodów a już zaczęłam mnie ściskać.
-Witaj skarbie moje.Jak się czujesz?Co to był za chłopak który mi odtworzył.Czy to był twój chłopak?Masz mi coś do powiedzenia?A jak tam tata?-już przyjechała i zadała mi kupę pytań 
-No więc część ciociu,może pogadamy jutro?
-Ale powiesz mi kto ten blondyn?
-Yyyy to Niall Horan i my jesteśmy tylko przyjaciółmi.

-Aha idź spać bo wyglądasz jak trup 
-Dobranoc-mówiąc to byłam już na schodach.Przebrałam się w szorty i koszulkę (pod koszulką miałam biustonosz sportowy).Walnęłam sie na łóżko i znowu usłyszałam pukanie.Ooo no kto znowu!
-Proszę-drzwi odtwarły się natychmiast.Niall,położył się koło mnie
-Jetem padnieta,a ty?
-Nie tak bardzo.
-Chcesz coś?
-Nie-uśmiechnął się przelotnie,
-Aha 
-A czemu powiedziałaś że jesteśmy tylko przyjaciółmi?-popatrzył na mnie z intensywnością głębi jego niebieskich oczu .
-Yyy bo nimi jesteśmy 
-Aha to dla ciebie pocałunki należą do przyjaciół
-Niall chcę spać
-Nie odchodź od tematu
-Jestem zmęczona,prosze cię
-Wiesz co nie chce mi sie z tobą gadać 
-Mi też nie.Dobranoc-zamiast odpowiedzi usłyszałam trzask drzwiami.Poszedł i dobrze bo ja chce spać.Nie wiem o co mu chodzi,tylko 5 albo 6 pocałunków a on robi aferę.Cóż poszłam spać.

Mrs.Horan 

niedziela, 20 października 2013

Rozdział 20

                                            Rozdział 20

   Tańczyłam długo bardzo długo.No jeszcze wypiłam.
Było miło i fajnie.
                                 ~*~
Obudziłam sie rano sama w moim pokoju otoczona prezentami no i z moim kotkiem.Wyglądał jak mała kuleczka futerka.Usiadłam i poczułam nasilający się ból głowy.Chyba za dużo wypiłam no i mam kaca.Zeszłam na dół próbując robić to jak najciszej bo im większy dzwięk to większy ból mojej głowy.Nie trzeba było mieć kaca by nie dostrzec bałaganu w domu i na dworze.W salonie leżały też jakieś pijane osoby.Szukałam po szawkach za czymś na kaca.No nic nie było!Poszłam na górę i stałam chwilę przed drzwiami do pokoju Liam'a,zastanawiając się czy go budzić.Ale postawiłam że nie.Poszłam do pokoju i porozpakowuje prezenty.Zaczęłam od pudełka z napisem :od Taty dla mojej Vanessy".Tam były trzy pierścionki  i tabletki na kaca.Jak go kocham
*List od taty*
                                                   Kochana córciu!
Jak wiesz jestem w pracy ale tęsknie za tobą.Wiem że piłaś więc na wszelki wypadek daję  tabletki.
Życzę ci wszystkiego najlepszego z okazji 18 urodzin.Te pierścionki są po mamie.Pierwszy od lewej oznacza miłość i wieczność,drugi oznacza powagę i trzeźwe myślenie  no i wyjście z każdego problemu ,a trzeci oznacza odwagę i wierność.Miej je zawsze przy sobie kto wie kiedy mogą się przydać.Pozdrów od mnie tego Niall'a i Liam'a i Zaca i Harrego i Leona czy Lewis'a.Byli bardzo mili.Do zobaczenia za tydzień.                                                                                                                  Pozdrawia Tata
*Koniec listu*
Coo oni byli u mojego taty i mnie nie wzieli czemu?!Zabrałam się za następne oczywiście ból ustąpił bo zabrałam te tabletki do taty.Prezenty były super.Kotek był cudowny ale jeść musi więc zabrałam go na ręce i zeszłam na dół.Dałam mu troszkę pozostałego mleka i coś tam co można było nazwać poszarpaną szynką.Liam nie lubi gdy jest coś galatowego przy szynce wiec odrywa.Więc gdy kotek zjadł,zaczął śledzić moje ruchy podążając za mną.Znowu powróciłam do pokoju ale tym razem z  poszczególnym celem,bo dopiero teraz zauważyłam że jestem w tym w czym byłam wczoraj na imprezie.Więc wzięłam nowe ubrania i poszłam się kompać.No po kompieli czułam się  jak nowo narodzona.No do końca otrzeźwiałm.Zabrałam się za sprzątnięcie pokoju i ogarnięcie  innych prezentów.Gdy skończyłam była już 11:20.A ja nic nie jadłam,więc poszłam ponownie do kuchni ale tam nic nie było do jedzenia.No cóż przeżyję.Zaczęłam sprzątać po imprezie.No dużo było tego!Bardzo dużo syfu.Obudziłam osoby spiące w salonie okazało się ze to moja siostra z Tomem,John i 2 osoby których nie pamiętam.Dałam mi tabletki na kaca i poszli.Nawet nie pomogli mi w sprzątaniu.Gdy ogarnęłam salon została kuchnia i łazienka.Noo cóż robiłam tak do 13:40.Został mi tylko dwór.Poszłam po wisiorek mamy i pierścionki tak jakbym się czegoś obawiała.Gdy wróciłam zabrałam duże worki na śmieci,rękawiczki,grabie.Zaczęłam od altanki.No teraz nie nazwałabym tego altanką tylko śmietnikiem.Postanowiłam zacząć od zbierania śmieci dużych potem od małych,następnie ściągania lampionkiów z drzew i krzewów no innych takich.Gdy skończyłam byłam padnięta a to dopiero 16:10.Szybko czas  leci.Byłam potwornie głodna!Dopiero teraz reszta wstała ,teraz gdy już posprzątałam!Zayn i Louis pojechali na zakupy.Ja postanowiłam zabrać drugą kompiel.

Pani Horan