W ogóle jest taka trochę dziwna jak na kogo kim jest.Zaszłem do domu i od razu przebrałem się,poszłem do warsztatu taty.
***Oczami Vanessy***
Chyba byłam miła nie?Nie chciałam żeby poczuł się żego nie lubię,właściwie nie wiem czy mogła bym powiedzieć że go lubie bo go znam trzy dni.Gdy zamknęłam dom na cztery spusty,włączyłam tv i oglądałam jakieś głupoty.Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.Otworzyłam oczy i kontem oka zobaczyłam Mirande i jakiegoś szatyna.Znaczy tak mi się wydaje ze ich widzaiałam , ale przez te ostatnie dni nie wysypiam więc to tylko moja kolorowa wyobraźnia.Nawet jak to była wyobraźnia wzdrygnęłam się i wstałam natychmiast.Postanowiłam się odświeżyć,więc wzięłam ręcznik piżamę i udałam się do łazienki.Ciepłe strumienie wody spływały po moim zmęczonym ciele.Nigdy nie czułam się tak dobrze pod prysznicem.Nagle usłyszałam skrzypienie drzwi wejściowych,w skekundzie wyskoczyłam z kabiny prysznicowej i miałam już wychodzić w ręczniku.Ale co jeśli to jakiś zboczeniec a ja w samym ręczniku.Szybko ubrałam piżamę i wybiegłam z łazienki zgarniając po drodze telefon i gaz pieprzowy.Wybrałam numer policji i byłam na schodach.Gdy ujrzałam Niall'a,był jakiś nie swój, nie radosny.Jego oczy nie lśniły,poszarzały smutkiem i cierpieniem.
-Przepraszam że weszłem ale drzwi były otwarte-odtwarte!? zamykałam je na dwa zamki coś tu jest nie tak
-Nic się nie stałoCoś chciałeś?
-Yyymm noo jaa yyy ymmm-jakał się przez pare minut.Podszedł do mnie gdy ja byłam w połowie schodów.Patrzył mi w oczy,potem na moje usta jakby chciał mnie pocałować.Nagle oderwał wzrok i wyszedł zamykając za sobą drzwi.Nie wiem co się stało.On jest dziwny.Po drugie jak wszedł do domu.Chyba że nie domknęłam drzwi.Ale to nie możliwe sprawdzałam.Coraz bliżej moich urodzin to coraz dziwniej jest.Morze to takie złudzenie.Zamknęłam szczelnie drzwi i poszłam spać do pokoju,oczywiście pokuj zamknęłam.Zabrałm telefon pod poduszkę i gaz pieprzowy.
~*~
Wstałam i poczułam przeszywający ból w karku.No świetnie się wyspałam.Ubrałam się w moje luźne i ciepłe ciuchy.Zeszłam do kuchni i zajrzałam do lodówki
-Pustki-powiedziałam sama do siebie.Postanowiłam iść do sklepu.Wziełam pieniądze które zostawił mi tata i wyszłam z domu.Kierowałam się w stronę dużego sklepu spożywczego.Zaszłam kawałek wyszło słonko,nareszcie zrobiło się cieplej.Weszłam i błądziłam po sklepie nie wiedząc na co mam ochotę.W końcu zakupiłam potrzebne mi rzeczy i wyszłam.Odłożyłam zakupy do domu.Nie chciało mi się robić śniadania więc,poszłam do jakieś knajpy z dobrym żarciem,tata mnie tam zabierał kiedy nie gotował obiadu.Zauwarzyłam Niall'a pod knajpą całującą się z jakąś panną.Ruszyłam śmielszym krokiem i weszłam do budynku nie zwracając na nich uwagę.Nie wiem czemu ale poczułam się zazdrosna,dlaczego?Morze dlatego że czułam z mim jakomś wieźTak samo nie wiedziałm że on jest taki że całuje się pierwszą napotkaną.Zajełam miejsce w rogu budynku i zamówiłam sobie kebaba.Był wyśmietnity.Zapłaciłam i wyszłam.Blondyna już nie było ,a ta panna weszła a knajpy.
Nie przejmowało mnie to czy jest czy go nie ma szłam w kierunku domu,a właściwie musiałam przejść przes pusty rynek.Poczułam ucisk na łokciu i ciągniecie w tył.
-Musimy porozmawiać-usłyszałam głos Niall'a ,ale brzmiało to jak groźba.Wzdrygnęłam się.
-O czym?-obruciłam się i zobaczyłam oczy które były mi obce takie szare bez życia,bez radości,miłości pozbawione czegokokolwiek.
-Udajesz idiotke czy nią jesteś?-zapytał, a mnie przeszył jego mroźne spojrzenie
-Nie,nie mamy o czym rozmawiać-kiedy to powiedziałam ,przycisną mnie do słupa
-Chyba mam-patrzył na moje usta z pożądaniem
-Nie i puść mnie natychmiast!-zbliżał swoje usta do moich,obruciłam głowe w inną stronę.
-Nie będziesz ze mną się całował jak z tamtą panną ,nie ze mną,gnojku!-wykrzyczałam mu to w twarz
-Będę robił co chciał!
-Ale nie ze mną!
-Zobaczymy
-No i co?Będę robił co chciał!-jego chamski głos i to spojrzenie.Nie znałam go od tej strony.Myśłałam że jest miły i zabawny wiecznie radsny ,błąd wielki błąd!Póścił mnie a ja szłam szybkim krokiem dławiąc się łzami.Nie szedł za mną ale ulga.Gdy weszłam do domu zamknęłam dom i pobiegłam do mojego pokoju się przespać.
~*~
Gdy się obudziłam zobaczyłam Niall'a siedzącego na kraju mojego łóżka.Zerwałam się na równe nogi.Jak on tu weszedł zamknęłam dom,pokuj!
-Jak weszedłeś!?
-Ja chcę cię przeprosić i zaraz ci to wytłumacze.
-Wyjdź!
-Przepraszam Vanessa bo wiesz yyy mm yy hy mm-przybliżył się o pare kroków.Oczywiscie od razu zaregowałm i cofnęłam się
-Co ty sobie wobrażasz dupku!?
-Uspokuj się,to porozmawiamy na bardzo ważny temat!
-Mówiłam że nie mamy o czym rozmawiać, a teraz wyjdź!
-Jak cię znajdą to będziesz martwa na razie!-wychodził.Szybko podbiegłam do niego i chwiciłam za nadgarstek
-Kto ma mnie znaleźć?-powiedziałam spokojnie.
-Kto ma cie znaleźć?!Ty go nie znasz!?-wrzasnął z zdenerwowaniem
-Nie krzycz na mnie!
-Dobra spokuj-uspokojił się uff
-Kto ma mnie znaleźć?
-Ty w ogóle wiesz kim jesteś?
-No sobą
-Ja nie mogę.Wiesz kim była twoja matka!?Była wampirem!-skąd on o tym wie
-Wiem i co?
-I nie podejrzewasz ze ty nie jesteś?
-Nie,nie jestem wampirem bo moje ciało jest ciepłe!
-Ja piedziele-zaczął chodzić w te i we te z rękami za głową
-No to kim jestem!?
-Jesteś wampirem pół krwi,Ja też.Nie rozumiem jak nie możesz wiedzieć!Udajesz!Ile masz lat na prawdę!?
-17
-Gadaj prawde!
-No 17,a co ty w ogóle gadasz!?
-No drobra załóżmy że ci wierze,ja mam 19
-Coo!
-Pstro!Zamień się w pół krwi!
-Coo!Jak yyy jak?-patrzył na mnie jak na wiariatke
-Ty nic o tym nie wiesz, serio?
-No nie
-Mamy dużo do nadrobienia
-Yyy chyba
-Jutro przyjdź do mnie o 15
-Nie mogę
-Ale musisz-podszedł do mnie i cmoknął mnie w policzek.Pojawił się szkaradny rumieniec na mojej twarzy.Popatrzył na mnie i uśmiechnął się,zniknął w drzwiach domu.Robiło się ciemno.Boje się,bo jak Niall wszedł do domu bez problemu choć zamknęłam drzwi,to czemu nie miałby tego zrobić to inny wampir czy ten pół krwi?Postanowiłam otworzyć prezent do mamy,może poprawi mi humor.zabrałam pudełeczko.Wahałam się czy to zrobić,ale po dłuższej chwili namysłu odtworzyłam.W pudełku był wisiorek.Zabrałam go i założyłam.Poczułam jakby coś się we mnie budziło coś dzikiego,nie ograniczonego.Zerknełam na wisiorek a on cały się świeci i błyszczy.Ściagnełam go natychmiast i nie błyskał światłem.Założyłam go ponownie.Znów zaczoł się świecić.Przeraziło mnie to, ale po chwili przestało.Usłyszałam pukanie zeszłam i zerknęłam przez okno.Wystraszyłam się ,zobaczyłam tego szatyna.Wybiegłam na górę bez szelestnie...
Następny napiszę w sobotę.Jeśli się podoba,komętujcie/Pani Horan <3





