Obudziłam się w dobrym humorze.Słońce wkradło się przez okno.Słychać ptaki jak śpiewają i cudowna aura jesieni za oknem.Poszłam doc łazienki odświerzyć się i ubrać.Zeszłam na dół po drewnianych schodach i w kuchni ujrzałam loczkowatego o no tego Harr;ego.Szybkim krokiem przeszłam koło niego.Stanęłam na palcach by dosiengnąć szklanki.Poczułam dłonie na moich biodrach.Wzdrygnęłam się i szybko wyrwałam.Patrzyła na mnie z oburzeniem.Bałam się choć z jednej strony gdy krzyknę wszyscy usłyszą.
-Co to miało być?
-Nic-wściekłam się chciałam mu przywalić.Mój wisiorek zaczął świeci a ja traciłam kontrole nad sobą.Czułam tylko złość.Próbowałam powrócić do mojego "azylu".Poczułam duże szrpnięcie do tyłu.Szarpała się ale w końcu opadłam z sił.I wróciłam do normalności.Zobaczyłam Harr'ego z rozciętą brwią a ja poczułam przeszywający ból na moim lewym policzku.Dotkełam go był rozcięty.Obruciłam się zobaczyłam Niall'a.Był wściekły,chłód w jego oczach był widoczny na kilometr zaczęłam się bać co teraz

-Co ty se wyobrażasz ku*wa!-Niall,podszedł do Harr'ego.
-Co?To że...-i chyba zaczęli mówić "sekretem" czyli że w myślach.Harry przemienił sie też.Nagle wyszli z domu.Gdy odeszli dalej,rzucili się na siebie.Wybiegłam szybko na górę i wlazłam do pierwszego lepszego pokoju.
-Oni sie pozabijają!
-Co!?-powiedział zaspany Liam
-Niall i Harry
-Idź obódź szybko resze-tak jak powiedział tak zrobiłam wybiegli wszyscy na dwór w piżamach tylko mi kazali zostać w domu.Strasnie się denerwowałam więc zaczęłam gotować miejądz nadzieje że zapomnę co sie stało przed chwilą.Po jakiś 10 minutach wrócili.Roześmiani,weseli nie rozumiem przecież 10 minut temu się bili!Było to wyczuć że miedzy Niall'em a Harry'm jest napięta sytuacja ale próbowali to ukryć.No i niech tak zostanie.Szybko podałam przygotowane jedzenie na stół.Wszyscy zasiedli przy stole i zaczęli jeść.Ja skierowałam się na schodyi byłam na ich końcu gdy usłyszałam
-A gdzie ty idziesz?-Zayn
-Do pokoju -nikt się nie odezwał.Co oni z mną robią?Niszczą mi zdecydowanie psychikę to napewno.Ciekawe jak Niall tak szybko się zjawił,przecież nie krzyczałam.W ogóle to oni dziwnie się zachowują.
-Z kim mam zajęcia?!-krzyknęłam z pokoju
-Z Harrym i Niall'em!-Louis.Aha super a wsześniej sie pobili.Już sama nie wiem co mam myśleć o psychice chłopaków.Za 4 dni mam urodziny.A ja z każdym dniem kiedy sie zmieniam jestem agreszywniejsza i chce więcej.Przebrałam się w to no bo przecież siła.Zeszłam na dół i czekałam na chłopaków.Przyszli po paru minutach po mnie.Wyszliśmy na dwór ale nie szliśmy na polane tylko za domek.Była tam szopa chyba szopa.Odtworzyli ją i to nie była szopa tylko siłownia.Mówiąc szczerze gdy to zobaczyłam to mi się słabo zrobiło.
-I co ja mam tu robić?-zaśmiali się
-Ćwiczyć-Harry
-Yhmm...
-No to ty zabierasz się za naj prostrze naciągasz to.-Niall.Chwiciłam i nie mogłam złaczyć rąk to było ciężkie do zrobienia.
-Oh Vanessa ale sie z tym męczysz.To podnoś ciężarki.-No i wziełam 4 kg.Podnosiłam dużo razy i opuszczałam i tak w kółko.Ja robiłam swoje a oni ćwiczyli swoje.Nieźle ćwiczyli,te mieśnie i w ogóle no super siłownia.Ale lepiej im to szło od mnie.
-Wiecie co siłownia to nie dla mnie ja ide do domu-i już byłam w wyjściu
-Vanessa wracaj tu.Jak nie cieżarki to po uderzaj w worek.-obróciłam się na pięcie i podeszłam do Niall'a,który już czekał przy worku treningowym.
-Dawaj łapy-powiedział z radością.Wyciągnęłam je w jego stronę,a on zaczął je bandarzowaći nałorzył mi rękawice.
-Dobra teraz przywal-przywaliłam,zaśmiał się i zatrzymał worek.
-Źle to robisz.Uderz z precyzją nie tak byle jak-i mi pokazywał nieźle to robi.
-Uderz prawy sierpowy-no i tak zrobiłam, i znowu się zaśmiał i zatrzymał worek.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz